„Pura
Vida!” (tłumaczenie dosłowne: czyste życie, samo życie) to kostarykańskie
powitanie, ale także zwrot zastępujący w zasadzie wszystko. Jak się masz? Pura
Vida! Jak pogoda? Pura Vida! Pura Vida znaczy super! :-)
Jakby
mało nam było wrażeń związanych z lataniem nad lasem deszczowym, postanowiliśmy
jeszcze zwiększyć dawkę emocji i udaliśmy się do Turrialby. I choć nocny spacer
ulicami miasta, żywcem przeniesionymi z taniego dreszczowca klasy C,
spowodował, że nasze serca zabiły mocniej, to prawdziwe emocje miały przyjść
dopiero następnego dnia. Z samego rana, a trzeba Wam wiedzieć, że w pierwszym
kostarykańskim tygodniu godzina ósma rano była dla nas środkiem dnia,
wyruszyliśmy na rzekę Pacuare, żeby pokonać jej nurty w pontonie! Pura Vida!
Rafting
ma w Kostaryce wielu miłośników, a i miejsc gdzie można go uprawiać jest
mnóstwo. My jednak wybraliśmy to najbardziej polecane, w tym przez
National Geographic. I nie
ma się co dziwić – sceneria naszego spływu była oszałamiająca!
W
naszym pontonie oprócz naszej trójki znaleźli się również Barry i Austin z
Północnej Karoliny – ojciec i syn wspólnie odpoczywający w Kostaryce oraz nasz
kapitan Giovani, który zachowywał spokój nawet w najbardziej dramatycznych
momentach naszej podróży po rzece…
A
momentów tych było sporo, bo spływ trwał w sumie ponad 4 godziny z małą przerwą
na lunch, zjedzony prosto z pontonu, który posłużył za stół...
Wyjście bez szwanku z nurtu zwanego „rodeo” czy „indiański cmentarz” to spory sukces, więc zasługuje na haj fajw! :-)
Pokonaliśmy
w sumie 28 kilometrów, wypełnionych kilkudziesięcioma fragmentami naprawdę
mocnych nurtów (w skali raftingowej poziomy III i IV czyli już naprawdę mocne
fale)….
….podczas
których byliśmy o włos od wypadnięcia z pontonu…
…z
wyjątkiem jednego momentu, kiedy to posunęliśmy się o ten włos dalej i M. oraz
Drew znaleźli się za burtą. Emocji było mnóstwo, śmiechu również. Pura Vida!
:-)
Niesamowite ... niesamowite!!!
OdpowiedzUsuń