sobota, 4 sierpnia 2012

Galapagos - Ostatni meldunek


Po zakończeniu rejsu pozostały nam dwa dni na wyspie San Cristobal…


…którą opanowały lwy morskie w liczbie około pięciuset. Lwy leżą w porcie, na ławkach, zajęły place zabaw, parkingi i plaże, czym uniemożliwiają mieszkańcom normalne życie ;-)



Na nasze szczęście ludzie nie opuścili jeszcze wyspy, więc mieliśmy gdzie mieszkać i co robić. Pierwszy dzień, którego po snorklingu w Kicker Rock zostało nam pół, spędziliśmy w towarzystwie Luisa. 

Odwiedziliśmy lokalne muzeum a dzień zakończyliśmy w restauracji coś tam, coś tam, San Jose, która oferuje najlepszą i największą rybę z grilla na świecie.

Następnego dnia, niestety ostatniego już na wyspach, postanowiliśmy poznać okolice Kicker Rock z innej perspektywy i korzystając z naszych nabytych niedawno uprawnień, daliśmy nura! 



Jak widzicie mieliśmy ze sobą aparat, niestety nie był to nasz Sony, gdyż on aż tak głęboko zejść z nami nie mógł, a wypożyczone dziadostwo. Dziadostwo zrobiło parę nieostrych zdjęć, a następnie zdechło, przez co nie możemy pokazać wszystkiego tego co zobaczyliśmy. A widzieliśmy podczas dwóch zejść (głębokość maksymalna 23 metry, czas zanurzenia 32 i 37 minut) w sumie około czterdziestu różnych rekinów, kilka żółwi morskich i sporo ryb różnej maści. Na naszych zdjęciach mamy jedynie jakieś rozgwiazdy i żółwia…


Dla pocieszenia zdjęcia innych nurków z tego samego miejsca i zwierz który i my widzieliśmy…
Rekin white tip shark (Carcharhinus longimanus):

Rekin Galapagos:

Ryba udająca kamień:

Nie udało nam się niestety wypatrzyć rekina, po którego przyjeżdża większość nurków, a mianowicie rekina młota. Cóż, może następnym razem…

I to już wszystko (już?) co udało nam się wcisnąć w nasze 11 dni na zaklętych wyspach Galapagos. 


Przez pisanie posta na lotnisku prawie przegapiliśmy samolot, ale po krótkim sprincie po pasie startowym udało nam się go dogonić (jesteśmy szybsi niż samolot, wow!), zaliczyć pół godzinny pobyt na stacji autobusowej w Guayaquil (Ekwadorczykom zazdrościmy stacji autobusowej!) i już jesteśmy w Cuence, skąd pozdrawiamy!

PS. Po drodze minęło nam już pół roku w podróży! Tęsknicie? ;-)

2 komentarze:

  1. Hej Podróżnicy! Coś nam (ja z rodziną) się tu nie podoba pozowanie fotografowanych przez Was zwierząt. Przecież wyrażnie widać, że iguany któreś z Was przymało za ogony z tyłu skały... a cycuchy na sznureczku, ha, ha.
    Zastanawiamy się też, jak Wy powrócicie do naszej polskiej rzeczywistości?! A może wybraliście już któreś z tych czarownych miejsc, w których byliście, na uwicie gniazdka dla siebie??? Nam zdecydowanie podoba się Meksyk (ach ta stara cywilizacja... cudne położenie... najbłękitniejszy ocean... najbielsze plaże... Gwadelupa...itd., itp.) Pozdrawiamy z cieplutkiego Polandu!!! GA

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, nie! Wracamy do Polski! Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń