środa, 18 kwietnia 2012

Mala Paszcza

Jak już wiecie z poprzedniego posta, jesteśmy na małej, rajskiej wysepce zwanej Malapascua (czyt. Mała Paszcza :-) ). 




Jak zapewne przypuszczacie, na tak pięknej wysepce nie robimy nic oprócz leżenia pod palmą z książeczką...

...kąpieli w krystalicznie czystej wodzie...

...leniwego podziwiania zachodów słońca...



...a po zachodzie słońca, leniwego podziwiania koszykarskich popisów miejscowej młodzieży...


Na prawdę tak przypuszczacie? Że się lenimy? Że się beztrosko obijamy, śpimy do południa i nic nie robimy? My?! No, to nas jeszcze nie znacie! 

Jak tylko przypłynęliśmy na Małą Paszczę i znaleźliśmy lokum u Szwajcara przy plaży (z domu do morza mamy 99 kroków - liczone)...

...rzuciliśmy się w wir... uwaga werrrrble! ... 

Tak jest! Nurkowania! Malapascua jest bowiem rajem dla nurków, co sprawia, że na wyspie roi się od szkół nurkowania, a jej przepiękna plaża w ciągu dnia jest niemal całkowicie pusta :) Postanowiliśmy wykorzystać tę okoliczność i udać się na szkolenie. 

Nie jest to jednak taka prosta sprawa zostać nurkiem. Zanim daliśmy nura, najpierw przyswoiliśmy wiedzę teoretyczną (300 stron!)...


...pod pilnym okiem naszej instruktorki Valerie...

...następnie razem z licznymi przedstawicielami nurkowej społeczności...

...wypłynęliśmy na głębokie wody...


...gdzie uczyliśmy się różnych technik oraz przydatnych umiejętności...


...oraz opanowaliśmy montowanie sprzętu do nurkowania.


Kiedy już wszystko mieliśmy w małym palcu, mogliśmy wypłynąć razem z naszą instruktorką w okolice wyspy czekoladowej...


...gdzie zaliczyliśmy nasz ostatni sprawdzian. Najpierw sprawdzenie partnera zgodnie z zasadą Bruce Willis psuje wszystkie filmy. Eh? Bruce - B - BCD (kamizelka), Willis - W - Weights (ciężarki), Ruins - R - Releases (sprzączki), All - A - Air (powietrze), Films - F - Final OK...

....czy wszystko ma zapięte...

...czy ma czym oddychać...

...wszystko ok? 

Ok! No to siup do wody! 


Jeszcze tylko mały problem z wyciekiem powietrza...

...i już wszystko w najlepszym porządku!

Po zejściu na 15 metrów, popływaniu wśród fantastycznej rafy koralowej...





...Wasi podróżnicy otrzymali licencję PADI Open Water Diver!!!
I znaleźli się w doborowym towarzystwie ;-)
Dla B. to już druga licencja w tym miesiącu, bo dokładnie 3 kwietnia został wpisany na listę licencjonowanych zarządców nieruchomości! Także jeśli gdzieś, kiedyś, ktoś otworzy centrum handlowe pod wodą, będzie idealnym kandydatem ;-)

I to tyle z Malapascui, gdzie posta piszemy w całkowitych ciemnościach, gdyż Szwajcar punkt 22 gasi światło, wyłącza muzykę i ma w nosie to, że jego goście hotelowi jeszcze nie dopili piwa i korzystają z internetu w jego restauracji... 

Zostawiamy Małą Paszczę i wyruszamy w najdłuższą podróż tej podróży. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, odezwiemy się 21 kwietnia już z Meksyku!

----------
*wszystkie zdjęcia podwodne niestety ściągnięte z internetu, gdyż nie udało nam się wypożyczyć aparatu do zdjęć podwodnych. Ale wszystko z rafy, co pokazaliśmy, faktycznie widzieliśmy na własne oczy :-)

2 komentarze:

  1. A myśmy myśleli, że jednak się obijacie :) Gratulacje!!! Meksykańskie rafy (i kuchnie) wzywają!

    OdpowiedzUsuń
  2. W Meksyku koniecznie garbusikiem na tour!! :)to niezła przygoda !
    uściski z Warszawy

    OdpowiedzUsuń