piątek, 6 kwietnia 2012

Wyspy Wielkanocne :)

Teoretycznie tego posta w ogóle nie powinno być. W końcu jesteśmy na urlopie, prawda? :) Jednak postanowiliśmy się zdobyć na odrobinę wysiłku i podzielić z Wami naszymi filipińskimi przeżyciami.

Po El Nido przybyliśmy po wielogodzinnej, wyczerpującej podróży, z pełnym przeświadczeniem, że w pełni sezonu urlopowego (szczyt sezonu na Filipinach przypada na Święta Wielkanocne), nie znajdziemy żadnego sensownego noclegu w cenie nie nadającej się do ocenzurowania. Nasz fart jest już jednak prawie legendarny. Znaleźliśmy miejscówkę z tarasem wychodzącym na morze, w cenie po której oferowano nam obskurne pokoje z dala od morza.
Mieszkamy u James’a, który niedawno przerobił swój dom na pensjonat i w miejscu gdzie wszyscy liczą tysiąc pińcet za pokój, on liczy nas siedemset. Oprócz bycia dobrodusznym, James interesuje się koszykówką, co sprawia, że mamy o czym pogadać. Koszykówka jest narodowym sportem na Filipinach, a bohaterem narodowym Filipińczyków jest człowiek dzielący nazwisko z Dżaworem, co przysparza nam wiele radości J


Tak się złożyło, że sąsiad James’a zmarł niedawno, w związku z czym naprzeciwko trwa dziewięciodniowa impreza polegająca na całonocnym graniu w gry planszowe na pieniądze. Wygrane przeznaczane są dla rodziny zmarłego.

James ma również gwarka, który śpiewa głośno i powtarza wszystkie zasłyszane odgłosy. To sprawia, że jest tu głośno 24 godziny na dobę, ale mamy stopery do uszu J

Czas na Filipinach, oprócz unikania dźwięków, spędzamy na nicnierobieniu. Nic nie robiliśmy na bajkowej plaży Las Cabanas…


…do której dociera się przez palmowy las…
…gdzie obejrzeliśmy jeden z najbardziej nierzeczywistych zachodów słońca… 
.
..i wschodów księżyca...

Wbrew pozorom nie photoshopowaliśmy zdjęć :)

Wczoraj nic nie robiliśmy na wycieczce łodzią po okolicznych wyspach (tzw. Island Hopping). Widzieliśmy piękne plaże…
…miejsca do nurkowania…
…piękne laguny ukryte między skałami…
…w których mieliśmy okazję popływać (synchronicznie)…

…i poskakać do wody…

Byczymy się niemiłosiernie, jesteśmy szczęśliwi i w końcu wypoczęci. Nie chcemy stąd wyjeżdżać! Jednak obowiązek podróżnika wzywa i jutro rano przemieszczamy się do Sabang, gdzie mamy nadzieję przybliżyć się do natury i w dżungli spotkać ogromne jaszczury :)

Tymczasem, życzymy Wam wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkiej Nocy! 
Przekazujemy też życzenia od współtowarzyszy :)
Zazdrościmy Wam na wskroś tych przepysznych pasztetów, schabów i innych wędlin, które już za niedługo będziecie konsumować. Po dwóch miesiącach azjatyckiego jedzenia, zabilibyśmy dla miski bigosu, tudzież dla polskiej kiełbasy z chrzanem. Ponieważ jednak nie jesteśmy w stanie zaradzić deficytowi wyżej wymienionych, to przeżuwając lokalne specjały nie należące do najwybitniejszych, sycimy się tutejszymi widokami...























0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Prześlij komentarz