niedziela, 19 lutego 2012

Inle Lake - trekking

Z Bagan udaliśmy się do Inle Lake, gdzie spędziliśmy trzy dni. Na szczęście spotkany w Bagan anioł (przedstawił się jako turysta ze Szkocji, ale my wiemy, że był aniołem!) odwiódł nas od dwudniowego trekkowania z Kalaw do Inle Lake (45 km po górach), które - jak się później dowiedzieliśmy - było całkowitą stratą czasu. 

Po rozprostowaniu kości po dwunastogodzinnej podróży autobusem udaliśmy się na jednodniowy trek po pobliskich górach...






















Widoki były, a jakże...






















...jednak najciekawsze było poznawanie lokalnej młodzieży...




...także szkolnej...























....od której nauczyliśmy się na nowo nazwy naszego kraju...

























Posileni przez przewodników...

...również trzciną cukrową...

naładowaliśmy akumulatory na zejście z góry, gdzie czekały na nas kolejne spektakularne widoki...




















Po ośmiogodzinnym trekkingu, B. podarował M. najwspanialszy prezent walentynkowy ever - pranie obuwia ;-)




Następnie zasnęliśmy snem głębokim, aby o poranku obudzić się na kolejną całodniową eskapadę...

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Prześlij komentarz