niedziela, 19 lutego 2012

Pozegnanie z Birma


Ostatnie dwa dni naszego pobytu w Birmie spędziliśmy ponownie w największej z byłych stolic  - Rangoon. Umęczeni wielogodzinnym transportem nocnym autobusem (B. spał 12 minut :-) ) nie mieliśmy zbyt wiele zapału do odkrywania zakamarków tego wonnego miasta. Udaliśmy się jedynie do najokazalszej w Birmie świątyni Schwedagon Pagoda:











oraz nad rzekę aby podziwiać zachód słońca. Nie wytrzymał porównania z przepięknymi zachodami słońca z Bagan czy Inle Lake…

Następnie zrobiliśmy porządki w naszym pięcioosobowym pokoju…

…przy pomocy kwiatka podładowaliśmy komputery…

… i udaliśmy się na lotnisko, skąd przylecieliśmy do Bangkoku. W stolicy Tajlandii dziś mamy dzień „serwisowy”. Zrobiliśmy  generalne pranie w lokalnej pralni (zobaczymy czy wyschnie do wieczora…), naszym stopom zafundowaliśmy 15 minutową kąpiel w akwarium z rybkami pożerającymi wszystko co na stopach znalazły (tzw. Fish SPA, łaskotki 10/10!), poddaliśmy się torturom masażu tajskiego (cudowne uczucie! I tylko dycha za pół godziny!), a na koniec po raz kolejny sprawiliśmy radość naszym żołądkom, jedząc pysznego Pad Thai’a i popijając sokiem z granatów. Mniam! Odkryliśmy także, gdzie Birmańczycy uczą się gotować…
Wieczorem uciekamy na północ Tajlandii, kolejnym nocnym autobusem jedziemy do Chiang Mai. Co tam będziemy robić – przeczytacie już wkrótce J

1 komentarz:

  1. Po soku od Pani z ulicy spodziewam się kolejnych wpisów o ryżu z solą ;-)

    OdpowiedzUsuń