sobota, 31 marca 2012

It's more fun in the Phillippines

Jesteśmy na Filipinach, państwie położonym na ponad 7000 wysp! Na początek odbyliśmy przymusowy postój w stolicy tego państwa – Manili – gdzie poznaliśmy kilka filipińskich faktów:

1. Bohaterem narodowym Filipińczyków nie jest bokserski mistrz świata sześciu kategorii wagowych Manny Pacquiao…

…a Jose Rizal, poeta, który walczył o niepodległość Filipin w XIX wieku…

A że walczył słowem, to skończył marnie, bo rozstrzelany przez Hiszpanów. Sądząc po bitności Filipińczyków (ponoć można zginąć w bójce po wybraniu niewłaściwej pieśni w karaoke…), Manny Pacquiao może go wkrótce zastąpić.

2. Filipińczycy, oprócz tego że lubią bójki i karaoke, kochają też Boga Wszechmogącego, którego często goszczą pod strzechą...

3. Filipińczycy przemieszczając się z miejsca na miejsce za pomocą jeepney’ów, czyli amerykańskich jeepów z czasów drugiej wojny światowej przerobionych na mini-autobusy…


…lub za pomocą tricycli, czyli trójkołowych motocykli z doklejoną ćwiartką małego fiata…

4. Filipińczycy lubią mięso, szczególnie wieprzowe. Ale i cielakiem nie pogardzą…


5. Na Filipinach widać ogromne wpływy hiszpańskie. Przejawiają się one w budynkach kolonialnych…

…oraz permanentnej sjeście w jakiej znajdują się Filipinos, którzy niczym się nie przejmują…


6. Poza hiszpańskimi budowlami, architektura miasta Manili, usianego rozwalającymi się chatami oraz wielkimi 30, 40-piętrowymi apartamentowcami, cóż, nie powala…

Spotkać tu za to można wiele egzotycznych zwierząt…

Porównując z Wietnamem – It’s more fun in Phillippines!

Jeśli tylko pogoda się poprawi, powinno być bosko!

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Prześlij komentarz